piątek, 24 października 2014

Improwizuj - 2

Scenariusz 2
(Samochód)


Założenia: 
  1. Jesteś na totalnym pustkowiu w samochodzie powiedzmy klimat umiarkowany.
  2. Nie ma zasięgu w telefonie.
  3. Jest lato.
  4. 150km do najbliższych siedlisk ludzkich.
  5. Benzyna się skończyła
  6. Nie uczęszczana trasa
Dysponujesz: 
  1. Tym co mieści się w samochodzie.
  2. Telefonem ze słuchawkami i pełną baterią.
  3. Trzema kanapkami i dwoma kabanosami.
  4. Podręcznym folderem (dla niewtajemniczonych: nóż składany).
  5. Jesteś osobą palącą i masz 4 papierosy i zapalniczkę.



Co robisz?

czwartek, 23 października 2014

O nas


Ostatnio obiecałem, że stworzę post pt. „O nas”, tak więc do dzieła:



 
Nazywam się Piotr Bistroń, urodziłem się w 1994 roku w stolicy pięknej krainy zwanej Warmią. Od maleńkości rodzina (głównie tata i mój mentor dziadek) zapoznawała mnie z naturą. Po dziś dzień pamiętam jak się cieszyłem gdy jechałem do dziadka i wiedziałem, że pójdziemy na długi spacer do lasu. Zazwyczaj towarzyszył nam pies (a właściwie suka), wabiła się Luna. We trójkę potrafiliśmy godzinami spacerować po lesie, w tym właśnie czasie dziadek uczył mnie jak się posługiwać scyzorykiem, jak rozpoznawać gatunki drzew, jak zrobić dzidę czy łuk i czasami pozwalał „jeździć” na Lunie (rottweiler).

Pamiętam też, że gdy tylko mocniej podrosłem co niedziele chodziłem z rodzicami na długie spacery. Tak więc rodzina zadbała bym spędzał dużo czasu z naturą, Do dnia dzisiejszego mamy tradycję: na święta Bożego Narodzenia i na nowy rok rodzinnie palimy ognisko. Ta tradycja obowiązuje każdego członka rodziny, nikt nigdy nie mógł opuścić rodzinnego spaceru po objedzie zakończonego ogniskiem (nawet mój pradziadek ledwo chodząc brał udział w tym spacerze). To właśnie na takich spacerach nauczyłem się rozpalać ogniska, wyszukiwać suchych gałązek w zimie czy po deszczu. Nie raz dziadek pokazywał mi nowe metody rozpalania ognisk na przykład czasami zabierał lupę i korę brzozową i tym rozpalaliśmy ognisko. Czasami tak się z tego cieszyłem, że potrafiłem przez pół spaceru ciągnąć gałąź bo przyda się do ogniska :).

Później nastąpiły czasy edukacji i już nie było tyle czasu na obcowanie z naturą jednak staraliśmy się chodzić na spacery, zbliżać do natury. Szybko z powodu braku tej bliskości z naturą zapisałem się do harcerstwa gdzie dalej integrowałem się z naturą i kształtowałem swój światopogląd. Nazwy pierwszej drużyny nie pamiętam ale tyła to chyba 206 Olsztyńska Drużyna harcerska imienia 303 batalionu bombowego imienia... niestety ta drużyna niezbyt mnie zadowalała gdyż spotkania odbywały się głównie w mieście w harcówce. Dlatego też później przeniosłem się do najlepszej drużyny: 55 Olsztyńska Drużyna Harcerska „Dżed” im. Strażackiego Ruchu Oporu „SKAŁA” niestety i tą drużynę musiałem opuścić gdyż kadra rozjechała się na studia. Automatycznie zostałem przeniesiony do Apejronu (pełnej nazwy nigdy nie zapamiętałem). Tam poznałem chłopaków z podobnymi wymaganiami do moich. Stworzyliśmy zastęp „Sparta” w którym zajmowaliśmy się głównie survivalem i paramilitarką. Mimo zmian drużyny i odejścia z harcerstwa (zawsze kazali nam siedzieć i śpiewać piosenki a my woleliśmy pójść do lasu i w ciszy zrobić ognisko) trzymaliśmy się razem. Po odejściu z drużyn harcerskich (harcerzem jest się całe życie więc nie odeszliśmy z harcerstwa)wstąpiliśmy do Ligi Obrony Kraju tworząc Sportowo Terenowo Obronną Drużynę Ligi Obrony Kraju „Sparta” (w skrócie 100 Lok Sparta). Niestety znowu z powodu wieku, w którym trzeba rozpocząć nauczanie przyszłego zawodu rozjechaliśmy się po całym świecie.

I to właśnie wtedy zrodził się pomysł stworzenia grupy survivalowej. Na początku była Warmińsko-Mazurska grupa survivalu ale z powodu zbytniego zainteresowania polityką drugiego administratora opuściłem tą grupę (ludzie potrafią być dziwni, jesteś jedyną osobą organizującą cokolwiek w grupie a i tak jest źle, nie przychodzisz na spotkania narodowców to też nie jesteś survivalowcem bo „prawdziwy survivalowiec to patriota” który musi uczęszczać do narodowców).

Zniesmaczony tym zjawiskiem doszedłem do wniosku, że trzeba stworzyć coś wolnego od świata polityki. I tak powstała nasza grupa Ursus – Polish Survival Group.




I niedawno dołączył do mnie Jędrek Kalata ten sam rocznik co ja.
Poznaliśmy się poprzez wspólną pasję jaką jest nurkowanie. Jak się później okazało Jędrek też dzięki swoim rodzicom od małego integrował się z naturą, jeździł w Bieszczady, ruszał pod namiot do pobliskiego lasu. Podczas wędrówek do lasu Ojciec zawsze miał ze sobą aparat i tak zrodziła się kolejna z jego pasji, czyli fotografia. Tak mijały mu lata szczenięce, aż do przeprowadzki na studia kiedy to razem ze Szwagrem założyli małą działalność fotograficy.pl zajmująca się fotografowaniem imprez okolicznościowych jak i typowymi sesjami zdjęciowymi. Dzięki czemu "Ursus" zdobył fotografa i zapalonego survivalowca.







To teraz może trochę o samej grupie. Tworzyłem ją z zamysłem  zrzeszenia/współpracy wielu mniejszych jednostek. Tak więc współpracujemy z Człowiekiem z Bushu, 
szkołą survivalu w Skierniewicachi innymi. Dodatkowo współpracujemy z licznymi manufakturami, dzięki którym realizujemy różnego rodzaju projekty. Właśnie dzięki tej współpracy możecie
u nas zakupić noże (dostosowane do każdego z was). Na razie są projektowane i testowane kolejne produkty ale o tym dowiecie się w odpowiedniej chwili (jak już
będą dostępne).

piątek, 17 października 2014

Improwizuj - 1

Witajcie dzisiaj rano wpadłem na pewien pomysł. Mianowicie stworzenia gry survivalowej nazywać się ona będzie "Improwizuj.

Zasady:
Co tydzień w sobotę rano (lub piątek w nocy) będę publikował w zakładce GRA nowy post zawierający kolejne, coraz trudniejsze, wymagające improwizacji scenariusze.
Waszym zadaniem jest napisanie w komentarzu (oczywiście na blogu) jak byście postąpili w takiej sytuacji.
Komentarze te zostaną ocenione w skali 1-10 i skomentowane.

Nagroda:
Na razie nagrodą jest poczucie dumy jaką odczujecie dostając 10 punktów.
Możliwe, że później powstanie jakaś materialna nagroda.




Scenariusz 1
 (Dom)
Założenia:
  1. Jesteś w domu.
  2. Jest zima, zasypane śniegiem drzwi.
  3. Jak się okazuje odcięli ci w domu gaz, prąd i wodę (przez mroźną zimę popękały rury i poobrywały się kable).
  4. Musisz przetrwać jeszcze 4 dni  zanim podłączą media.
Dysponujesz:
  1. Umeblowaniem domu.
  2. Pustą lodówką, i 2 słoikami lecza w piwnicy.
  3.  Pozostałościami po wczorajszej imprezie.
Co robisz?


środa, 15 października 2014

Kontakt




e-mail:
ursus.survival@gmail.com 
Facebook:
https://www.facebook.com/surwiwaloweforumdyskusyjne






Piotr Bistroń:
kom. 669 840 555








 


Jędrzej Kalata :
kom. 502 241 261









Jako, że jeszcze jesteśmy studentami nie posiadamy siedziby grupy.

niedziela, 12 października 2014

Picie Moczu- kontrowersje

Od pewnego czasu męczy mnie pewne zagadnienie i chciałbym prosić Was o wypowiedzenie się w tej kwestii w komentarzach.

Na pewno większość z was widziała odcinek "Szkoły przetrwania" prowadzonej przez Bear Grylls'a, w którym to będąc na pustyni nasikał do skóry węża i wypił to by się nie odwodnić. Oglądając w późniejszym czasie "Dwa oblicza survivalu" (czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie tyle się tych programów teraz narobiło) też specjaliści też poruszali tą kwestię jeden był za piciem moczu drugi przeciw. Czytając różne podręczniki survivalowe można też się spotkać z różnymi postawami wobec tego dylematu.

Dzisiaj chciałbym się Was zapytać co sądzicie o tym problemie?
Czy powinno się pic mocz by uniknąć odwodnienia?
Proszę uzasadnijcie swoje poglądy.Odpowiedzi udzielcie w komentarzach pod postem.


Edit. ten post stał się inspiracją dla mojego kolegi zapraszam na jego bloga.

sobota, 11 października 2014

Poncho od Helikon-Tex

Ponch od Helikon-Tex w maskowaniu wz.93
Długo milczałem więc szybko napiszę recenzję mojego poncho przed wyjściem do lasu, gdzie mam zamiar przygotować materiał do kolejnych postów.

Tak więc poncho dostajemy spakowane w worku w tym samym maskowaniu. Worek ma wymiary 140x220mm i po włożeniu do środka peleryny (nazywajmy po polsku) jest jeszcze na tyle dużo miejsca by móc skompresować jego wymiary o jakieś 10 cm.
Wymiary spakowanej peleryny są wielkości mojej dłoni.
To tyle o opakowaniu teraz przejdźmy do sedna. Peleryna złożona na pół ma wymiary 1100x1440mm więc niższym osobą będzie sięgać do kolan (mi sięga tylko do ud, co widać niżej).
Peleryna dwu metrowej osobie sięga tylko do ud.
Jeszcze widok z tyłu.
Jeśli chodzi o jej odporność na wodę, to jest na nią odporna. Niestety gdy mamy zapięte boki peleryny działa ona jak sauna i mimo, że chroni nas przed deszczem to pocimy się w niej mocno. Czasami jak nosiłem ją dłużej niż pół godziny to już wolałem ją zdjąć bo i tak byłem mokry a pod peleryna było jeszcze gorąco. By uniknąć tego zjawiska gdy używam tej peleryny nie zapinam boków i chodząc w deszczu co jakiś czas macham nią na boki by "przewietrzyć się" i trochę schłodzić.

Dobra już pomarudziłem, to teraz przejdźmy do przyjemniejszych aspektów użytkowania. Jak dla mnie ta peleryna jest idealna na improwizowane schronienie. Jej wymiary, 1440x2200mm, nawet mi pozwalają się położyć pod nią i mam nawet 20cm luzu (lecz nic nie zastąpi  mojej ukochanej plandeki 2x3m, z której nawet hamak sobie zrobię). Zrobienie z tej plandeki improwizowanego schronienia jest dziecinnie proste dzięki zamieszczonych na jej krawędziach otworach, przez które wystarczy przeciągnąć linkę. Dzisiaj nie napisze jak szybko przygotować takie schronienie bo to materiał na inny post.

Otwory zabezpieczone są metalowymi kółkami.
Dodatkowo kaptur można podwiesić wyżej za pomocą linki w nim umieszczonej.
Sorry ale do zdjęcia pozwoliłem sobie przytrzymać linkę nie przywiązując jej.
Jednak osobiście wolę wykorzystywać kaptur i pelerynę do zbierania wody pitnej.

Co do wytrzymałości tego produktu to mogę powiedzieć tyle, że używam go już około cztery lata i nic mu się nie dzieje. Używałęm w Tatrach, w Warmińskich lasach, na fiordach w Norwegi i nic mu się nie stało.

Na zakończenie powiem, że kosztuje około 80 złotych. Czy opłaca sie kupować takie poncho za taka kwotę? To już oceńcie sami. Ja kupiłem i używam do dziś.